Czym jest Eucharystia?

 

W Eucharystii uobecnia się Chrystus, uobecnia się to, co stało się dwa tysiące lat temu na Krzyżu, ponieważ dla Boga czas nie istnieje. Jezus był ten sam wczoraj, jest ten sam dzisiaj i zawsze będzie ten sam. Eucharystia jest więc takim wehikułem czasu, przy pomocy którego bierzemy udział w wydarzeniu, które miało miejsce w przeszłości. Ci, którzy stali u stóp Krzyża, wcale nie mieli więcej szczęścia niż my dzisiaj, ponieważ w ten sakramentalny sposób, my także jesteśmy obecni przy śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. To dlatego pierwsi chrześcijanie byli gotowi ryzykować własnym życiem, by móc uczestniczyć w eucharystii. Wiedzieli, że będą uczestniczyć w świętej tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

 

Oto co mówią o tym ojcowie II Soboru Watykańskiego: „Dotyczy to nie tylko wiernych chrześcijan, ale wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska, skoro bowiem za wszystkich umarł Chrystus i skoro powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie Boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestniczenia w tej paschalnej tajemnicy” (Gaudium et spes, 22). Jakże to cudowne! Śmierć Chrystusa nie jest dobrem tylko dla małego procentu ludzkości, ale dal całego świata, dla każdego czałowieka dobrej woli, który szuka Boga. Każda taka osoba ma możliwość współpracy z Jezusem Chrystusem. Papież Jan Paweł II wyjaśnił to w szczególny sposób w encyklice o Duchu Świętym, a potem w encyklice dotyczącej misji Zbawiciela ( Dominum et Vivificantem, Redemptoris missio), zachęcam was, byście przeczytali te dokumenty.

 

Chciałbym się skoncentrować na Chrystusie, nie tylko jako Zbawcy świata, ale jako moim osobistym Panu i Zbawicielu.

 

Przytoczę wam opowieść o moim przyjacielu, ojcu Rufusie Pereira, który był dyrektorem dużej szkoły w Bombaju. W tej szkole pewien nauczyciel bił uczniów. Ojciec Pereira wielokrotnie ostrzegał do, żeby tego nie robił. Pewnego dnia ów nauczyciel tak dotkliwie pobił ucznia, że ten trafił do szpitala. Ojciec Rufus wezwał go i poprosił o akta. Ale w dokumentach wszystkie strony, na których były spisane jego przewinienia, zostały wyrwane. I nie mógł go zwolnic dyscyplinarnie, ponieważ nie było żadnego zapisu jego poprzednich win.

 

Coś podobnego przydarza się nam w sakramencie pojednania. Strony z naszymi przewinieniami zostają wyrwane. Pismo Święte mówi o szatanie, że jest oskarżycielem, który przez cały czas stara się nas oskarżać i wzbudzać w nas poczucie winy, byśmy zapomnieli, że najpierw jesteśmy synami i córkami Boga, a dopiero później grzesznikami. Jednak wtedy, kiedy czujemy się winni, musimy przypominać sobie, że strony z moimi przewinieniami zostały wyrwane przez Chrystusa, przez Jego Krew. Jezus jest moim osobistym Zbawicielem.

 

Krew cielców i kozłów nie jest w stanie zadośćuczynić za nasze grzechy, ale Pan Bóg rozprawił się z nimi Krwią Chrystusa. Po spowiedzi nasze grzechy przestają istnieć. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami (Kol 2,13-14). I dlatego w Chrzcie i w sakramencie pojednania umieramy z Chrystusem i z Chrystusem powstajemy do nowego życia. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem (2 Kor 5,17). Radujmy się z tego, że Jezus jest Zbawicielem wszechświata i każdej osoby, która ma szczere serce.

 

Chcę zakończyć słowami Pawła VI: „Każdy z nas musi zostać napełniony nową ciekawością i radością z powodu osobistego znaczenia, jakie ma nadejście Chrystusa. Każdy z nas może, a nawet musi powiedzieć <> (Ga 2,20). Po mnie! […]. <>, <> (2 Kor 5,14)”.

 

Nie można dobrze uczestniczyć w Eucharystii, jeżeli nie poczyniliśmy tego odkrycia, że na ołtarzu Jezus przychodzi specjalnie dla mnie. On przyszedł dla mnie.

 O. Fio Mascarenhas SJ 


 

 

Wyszukiwanie

Statystyki

Brak własnych statystyk